sobota, 11 maja 2013

Szybciej? Jutro? hm...

Dziś będzie szybko. Bo Eriksen stwierdził, że mamy takie czasy - wszystko się zmienia z prędkością, której przestraszyłby się niejeden człowiek wyrwany nawet z przedwojnia (któregokolwiek). I ma być szybko i produktywnie. Zbytnie rozpisywanie się jest bez sensu, tylko nas spowalnia. Nie mamy czasu na takie rzeczy  jak pójście do banku po kredyt, więc idziemy po chwilówkę (bo ona jak nazwa wskazuje, jest szybka i nikt nie sprawdzi BiKu).

W każdym razie. Eriksen cenił sobie i tak powolność. Bo przyjemniej, spokojniej, rozważniej. Mam więc chyba dobrą wiadomość! Ludzie powoli, powoli (cóż za ironia) mają dość tej sławetnej tyranii chwili. Jest ruch Slow Cities, który nakazuje koncentrację na lokalne zasoby jakimi dysponują poszczególne miasta, ich ochronę, a za swój znak obrał... ślimaka. 
Za hotelkrasicki.pl
Jest również bratni powyższemu Slow Food czy Slow Life. A do tego oglądałam dziś reklamę czegoś podobnego do Wonga.com. Z tą różnicą, że jeżeli Wonga preferuje szybkość, to tamta firma stawia na szybkość spowolnioną - odnosi się do dawnego sposobu starania się o kredyt - masz kogoś, kto za ciebie poręczy, to super, pewnie dostaniesz pieniądze!

W związku z tym kultura, jeżeli chodzi o szybkość, idzie teraz w dwóch różnych kierunkach. Zabawne jest jednak to, że aby kultura spod znaku Slow mogła się rozwinąć potrzebuje elementów spod znaku Fast. Ironia historii. Platon nienawidził pisma, ale to dzięki niemu jego myśli przetrwały. Aby spowolnić, trzeba trochę przyspieszyć? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz